środa, 13 października 2010

Niespodziewany gość

W pokoju przy drzwiach balkonowych pojawił się ten motyl! Delikatnie wyniosłam go na balkon, usiadł na źdźble kwiatka, wiatr nim targał, ale trzymał się mocno. Następnego dnia rano był tam nadal, myślałam że już nie poleci. Gdy ponownie wpadł mi do pokoju, przeniosłam go do wiszącej skrzynki z kwiatami. I wtedy stał się maleńki cud, rozwinął skrzydła, załopotał nimi i pofrunął w słoneczną jesień!